Jeśli masz ochotę pogadać...



Jeśli masz ochotę pogadać... to śmiało pisz na gg 6821926. Może być o pogodzie, może być o kotach, a nawet o polityce. I tylko z pozoru jestem niedostępna ;)

niedziela, 3 lutego 2013

Ferie u rodziców

Kiedy mieszkałam w internacie/akademiku było łatwo, domem nazywałam dom rodzinny. Po tym jak P. zamieszkał w Szczecinie miotałam się pomiędzy akademikiem, domem rodziców a mieszkaniem P. i miałam wtedy lekkie załamanie, bo nigdzie nie czułam się u siebie, nie byłam w stanie ogarnąć tych trzech miejsc.

Za miesiąc minie dwa lata jak mieszkam z P. JUŻ dwa lata, a pamiętam jak dziś, jak pakowałam kosmetyki i wyszła cała torba podróżna. Teraz domem nazywam tylko i wyłącznie nasze gniazdko, a do rodziców przyjeżdżam w odwiedziny. Niedługo i oni się przeprowadzą, więc sytuacja będzie już całkiem jasna :)




Miałam pisać o feriach... jak tylko dowiedziałam się, że zaliczyłam ostatni egzamin przyjechałam do Paprotna. Tu czasoprzestrzeń ulega jakiemuś zakrzywieniu, czas płynie wolniej, a robi się wszystkiego więcej i szybciej. Moja rodzina należy do tych towarzyskich, codziennie przez dom przewija się mnóstwo ludzi, a moja mama jakimś cudem potrafi ich wszystkich wykarmić. Nie skłamię, jak powiem, że dziennie myje się tu około 50 szklanek/kubków. Pomiędzy tym wszystkim lata jeszcze Zuzanna - niezwykle absorbujące dziecko.



 Tańce, hulanki, swawole, do tego gra w karty, Rummikuba, Scrabble i czasem w Chińczyka. Nieustające rozmowy o remontach, emocjonujące rozmowy przy stole, czasem kłótnie.




Moja mama zbiera sowy, ma dość pokaźną kolekcję. Nie da się w tym domu nie natrafić na to ptaszysko, jak nie huka na mnie z kubka na kawę to jest w toalecie jako odświeżacz powietrza. Dodatkowo mama uwielbia przedmioty typu szydełkowe bombki, choinki ze starych gazet, bukiety kwiatów z liści. Zawsze gdzieś leży rozpoczęta robótka, walają się cekiny czy wstążeczki. Z kolei ojciec jest stolarzem, co prawda nie pamiętam, żeby pracował w zawodzie, ale wiecznie coś kombinuje w tym kierunku. W garażu ma istne mydło i powidło. Brat to mechanik-samouk. Przestałam się już dziwić felgom, silnikom czy błotnikom tarasującym wejście do domu. Jakby tego wszystkiego było mało to wszyscy wyżej wymienieni są zapalonymi penetratorami targów staroci. Wyobrażacie sobie jak wygląda ten dom? :D



Właśnie dlatego uwielbiam tu przyjeżdżać. Nie ma możliwości, że dzień będzie tu podobny do dnia poprzedniego, więc nie sposób się nudzić.




7 komentarzy:

  1. Ze smutkiem muszę przyznać, że ja aktualnie czuję się "jak w domu" w moim studenckim mieszkaniu, gdzie mieszkam z przyjaciółkami. Na Końcu Świata, w rodzinnym domu jest mi teraz... nie tak i nie mogę wytrzymać tak więcej jak jeden weekend.
    To straszne, ale niestety prawdziwe. Odzwyczajamy się i wyfruwamy "na swoje"...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie przeraziło, jak sobie ostatnio uświadomiłam, że ja wyfrunęłam już osiem lat temu. Na początek internat 100 km od domu, potem akademik, a teraz już (chyba)swoje:)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak byłam na studiach to przyjeżdzałam do domu - do rodziców.
    kiedy zamieszkałam z K nasze mieszkanie stało się dla mnie domem tymbardziej, że rodzice się potem przeprowadzili i ich obecne mieszkanie nie jest już w żaden sposób moim domem rodzinnym :/
    także przyjeżdżam w odwiedziny do rodziców a wracam do domu :)
    Emilka... znów podobna sytuacja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja sobie nie wyobrażam jak oni się już wyprowadzą, bo z tym nowym miejscem praktycznie nic mnie już nie będzie łączyło (poza aktualnymi sporami dotyczącymi schodów w nowym domu:D). Przeżyłam, że mój pokój stał się gościnnym, ale żeby go już w ogóle nie było?:(

      Za 20 lat będziemy wspólnie przeżywały, że po studiach ciężko było z pracą, ale teraz jesteśmy milionerkami:D

      Usuń
    2. moi zamienili mieszkanie na mieszkanie, tyle że większe. Z okna nowego mieszkania widzę okna starego:P taka przeprowadzka z bloku do bloku. duza zmiana. pamietam jak któregoś dnia przyjechalam na weekend i prowadzili mnie do tego nowego "domu" pod oknami starego :( serce mi pękało.
      Piękne mają mieszkanie, ale nie ma już naszego pokoju z siostrą, śpię gościnnie w salonie, walizka w pokoju brata, kosmetyczka w łazience... to jak tu nie myśleć o swoim mieszkanku jak o wlasnym domu?

      Usuń
  4. aaaaa i zmień w końcu tą strefe czasową na Warszawe :P no chyba, że w tej Twojej strefie masz teraz piękne lato to niech Ci będzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mmm... strefa pacyficzna, tam MUSI być słońce:D Skąd mi się to wzięło to nie mam pojęcia:)

      Usuń