Nie ograniam. Jakimś cudem jest godzina 22, a ja mam siłę, żeby tu coś skrobnąć dla potomnych. Ok, nie mam siły, po prostu muszę z siebie wyrzucić kilka rzeczy.
1. Studiuję już prawie cztery tygodnie, ale "moja" kochana uczelnia ciągle zmienia plan. I grupy żeby było śmieszniej. Generalnie nie mogę nic sobie zaplanować na kolejny tydzień, bo kończy się to odwoływaniem spotkań z powodu zmiany planu. Ja wiem, że student mało ma z człowiekiem wspólnego, ale jego czas też jest cenny. Mam nadzieję, że ten tydzień zakończy już wszelkie zmiany i będę mogła uzupełnić kalendarz.
2. Ludzie... to podłe świnie - dosłownie:D Zacznę od tego, że zmieniłam kierunek i liczyłam się z tym, że będzie podział oni ja. Liczyłam się z tym, że ich wiedza będzie obszerniejsza. Przez pierwsze tygodnie usłyszałam o tym tyle razy, że mogłabym w to uwierzyć. Ale wszystko wyszło w praniu - im ktoś więcej gada tym mniej potrafi. Pewna osoba strasznie mnie irytuje - typowy przykład zagłuszania swoich kompleksów tyraniem innych - panienko, nie ze mną takie numery.
3. Ludzie:D Bo oczywiście trafiłam też na genialną ekipę biologów i biotechnologów. Każdy z innej bajki, ale nie mieliśmy problemów z integracją ;) Bardziej po integracji, no ale noo ;) Mnóstwo ciekawych rozmów, pomysłów, głupawki - coś czuję, że czeka mnie bardzo fajny okres w życiu:D
4. W mojej głowie zrodził się szatański pomysł. Mam rok na przemyślenie.
5. Jako kura domowa poległam na całej linii. Co prawda aktualnie mam czyściutko, ale to tylko dlatego, że P. zapowiedział, że może odwiedzi nas jego mama. Na co dzień nie wyrabiam się z niczym. O praniu przypominam sobie kiedy kończą mi się czyste skarpetki. Do lodówki trafiają coraz częściej gotowce, a w tym miesiącu zjadłam więcej fastfoodów niż przez ostatnie pół roku. Trochę mi z tym źle, trochę się już poprawiłam, ale koniecznie muszę sobie opracawać jakiś system organizacji czasu.
6. Mijam się z P. I to chyba w tym wszystkim najgorsze. Nie wiem kiedy ostatnio tak po prostu sobie spokojnie pogadaliśmy, bo te krótkie chwilki wolę się poprzytulać niż paplać ;)
Dzieje się dużo, a ja ciągle mam w głowie listę rzeczy do zrobienia. Lista oczywiście końca nie ma...