Jeśli masz ochotę pogadać...



Jeśli masz ochotę pogadać... to śmiało pisz na gg 6821926. Może być o pogodzie, może być o kotach, a nawet o polityce. I tylko z pozoru jestem niedostępna ;)

środa, 22 października 2014

Co tam u mnie?

Nie ograniam. Jakimś cudem jest godzina 22, a ja mam siłę, żeby tu coś skrobnąć dla potomnych. Ok, nie mam siły, po prostu muszę z siebie wyrzucić kilka rzeczy. 

1. Studiuję już prawie cztery tygodnie, ale "moja" kochana uczelnia ciągle zmienia plan. I grupy żeby było śmieszniej. Generalnie nie mogę nic sobie zaplanować na kolejny tydzień, bo kończy się to odwoływaniem spotkań z powodu zmiany planu. Ja wiem, że student mało ma z człowiekiem wspólnego, ale jego czas też jest cenny. Mam nadzieję, że ten tydzień zakończy już wszelkie zmiany i będę mogła uzupełnić kalendarz. 

2. Ludzie... to podłe świnie - dosłownie:D Zacznę od tego, że zmieniłam kierunek i liczyłam się z tym, że będzie podział oni ja. Liczyłam się z tym, że ich wiedza będzie obszerniejsza. Przez pierwsze tygodnie usłyszałam o tym tyle razy, że mogłabym w to uwierzyć. Ale wszystko wyszło w praniu - im ktoś więcej gada tym mniej potrafi. Pewna osoba strasznie mnie irytuje - typowy przykład zagłuszania swoich kompleksów tyraniem innych - panienko, nie ze mną takie numery. 



3. Ludzie:D Bo oczywiście trafiłam też na genialną ekipę biologów i biotechnologów. Każdy z innej bajki, ale nie mieliśmy problemów z integracją ;) Bardziej po integracji, no ale noo ;) Mnóstwo ciekawych rozmów, pomysłów, głupawki - coś czuję, że czeka mnie bardzo fajny okres w życiu:D

4. W mojej głowie zrodził się szatański pomysł. Mam rok na przemyślenie. 

5. Jako kura domowa poległam na całej linii. Co prawda aktualnie mam czyściutko, ale to tylko dlatego, że P. zapowiedział, że może odwiedzi nas jego mama. Na co dzień nie wyrabiam się z niczym. O praniu przypominam sobie kiedy kończą mi się czyste skarpetki. Do lodówki trafiają coraz częściej gotowce, a w tym miesiącu zjadłam więcej fastfoodów niż przez ostatnie pół roku. Trochę mi z tym źle, trochę się już poprawiłam, ale koniecznie muszę sobie opracawać jakiś system organizacji czasu. 

6. Mijam się z P. I to chyba w tym wszystkim najgorsze. Nie wiem kiedy ostatnio tak po prostu sobie spokojnie pogadaliśmy, bo te krótkie chwilki wolę się poprzytulać niż paplać ;) 

Dzieje się dużo, a ja ciągle mam w głowie listę rzeczy do zrobienia. Lista oczywiście końca nie ma...

sobota, 11 października 2014

Co to jest miłość?

Ile osób tyle odpowiedzi na to pytanie. I w tym właśnie piękno miłości. Problem zaczyna się w momencie, kiedy zamiast słuchać się własnej intuicji ,słuchamy się wszystki wkoło, ewentualnie scenariuszy komedii romantycznych.

Kobiety WYMAGAJĄ od swoich parterów mega romantycznych oświadczyn. Kolacji w drogich restauracjach i wakacji na Majorce. Po co?! Żeby być jak wszyscy?

Dla mnie miłość to po prostu malutkie szczęścia dwojga ludzi. Na przykład ja na kanapie z kieliszkiem wina z Biedronki (i piszącą tego posta), a on testujący nową gierkę ze Steam.

Dziś zaprosiliśmy na kolację Jego Tatę. Wspólnie zrobiliśmy pysznego kurczaka po prowansalsku. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się i spędziliśmy miło wieczór.


Gdy tylko goście wyszli, rzuciliśmy się na siebie. Pal licho jak to brzmi, po prostu poczuliśmy, że się za sobą stęskniliśmy. Nie ważne, że jesteśmy ze sobą pięć i pół roku. Nie ważne, że kilka godzin wcześniej kłóciliśmy się o sprzątanie. Najważniejsza jest miłość, którą się po prostu czuje. 


Teraz troszkę szumi mi w głowie, od czasu do czasu spoglądam na Niego. I wiecie co? Po prostu go kocham. 

wtorek, 7 października 2014

Zmęczona, ale szczęśliwa

Jak zobaczyłam plan zajęć dla mojej grupy to pomyślałam, że to prawie wakacje. Na poprzedniej uczelni miałam ich zdecydowanie więcej, więc stwierdziłam, że problemu z organizacją czasu mieć nie będę. A wyszło jak wyszło: codziennie wracam bardziej zmęczona i jedyne o czym marzę, to inka w moim ulubionym kubku.

 

Rok na pełnym etatcie kury domowej chyba mnie rozleniwił. Studia były moim "genialnym" pomysłem, więc z etatu nie zrezygnowałam i można powiedzieć ciągnę dwa ;) Pewnie byłoby łatwiej, gdybyśmy się z P. nie mijali, no ale cóż, taka zmiana. Może w przyszłym tygodniu będzie lepiej. 

Poza zmęczeniem i ogólnym nieogarnięciem, obecna sytuacja ma mnóstwo plusów. Poznałam nowych ludzi, możliwe że już niedługo zapiszę się do jakiegoś koła naukowego, mózg mi się rozruszał i czuję, że moje umiejętności praktyczne ulegną znacznej poprawie. Nie jestem jakoś super hiper podjarana niektórymi przedmiotami, ale to w sumie ode mnie zależy, co z nich wyniosę. 

Moje nieogarnięcie usprawiedliwiam ciąglę tym, że mamy nieumeblowany pokój. Wkurzała mnie strasznie ta sytuacja, bo nie lubię siedzieć z lapkiem w sypialni, a w salonie nie mam go nawet na czym postawić. Na szczęście już jutro przywiozą nasze zamówienie. I mam nadzieję, że tym razem nie wybuchnie żadna bomba ani nic w tym stylu. I będziemy mieli prawdziwy stół, który sprawi, że ruszę z kopyta z moim blogiem o biotechnologii. 

Oki, idę się zatopić w diagnostyce ;)