Jeśli masz ochotę pogadać...



Jeśli masz ochotę pogadać... to śmiało pisz na gg 6821926. Może być o pogodzie, może być o kotach, a nawet o polityce. I tylko z pozoru jestem niedostępna ;)

poniedziałek, 18 lutego 2013

Kacodziałek

Piąty rok studiów, a ja ululałam się kilkoma kieliszkami wina. Oczywiście to wszystko przez Rastuśkę, bo musiałam pić za nią. Poza dzisiejszym bólem głowy jest jeszcze większa strata, nie wytrzymałam i pokazałam P. prezent z okazji bycia fajnym facetem. Bardzo mu się spodobał, hihi.

Jak łatwo sobie wyobrazić, rano byłam nie do życia, ale chwała P., że wyciągnął mnie do sklepu. Mroźne, świeże powietrze dodało mi życia i już byłam gotowa do zdobywania świata. W Biedronce pożartowaliśmy sobie z kasjerką i uświadomiłam sobie coś bardzo ważnego: naprawdę niewiele trzeba, żeby wywołać uśmiech u innych osób. Żeby uprzyjemnić im resztę dnia. Ogólnie jestem z tych, co to wszędzie wokół dobro widzą: mężczyźni przepuszczają przodem kobiety w drzwiach, w autobusach starszym i kobietom w ciąży/z dziećmi ustępuje się miejsca, a w sklepach większość naprawdę szuka tego grosika, żeby ułatwić pracę kasjerkom.

Przypomniała mi się pewna zabawna sytuacja: szłyśmy z zajęć i mijałyśmy grupkę dziesięciolatków klnących tak, że uszy więdły. Koleżanka zwróciła im uwagę i już myślałyśmy, że zmieszają nas z błotem, a tu wyskakuje chłopaczek z tekstem "bardzo panie przepraszamy, nie zauważyliśmy, że przechodzimy obok kobiet". Pochwaliłyśmy małego dżentelmena i uwierzyłyśmy, że wcale nie jest tak źle z tymi dzisiejszymi dzieciakami.


A wracając do dzisiejszego dnia, to w końcu ruszyłam tyłek i poszłam na korepetycje. Oj, dużo pracy czeka mnie w tym semestrze, ale damy radę i na świadectwie będzie lepsza ocena niż na półrocze. Wracając pogadałam z mamą o cielęcinie, wołowinie i innych takich (jestem początkującą kurą domową, muszę się radzić osoby bardziej doświadczonej), a jak przyszłam do domu, to czekał na mnie obiadek:


Włączyłam komputer, a tam same dobre wiadomości: dowiedziałam się, że ostatni egzamin zdałam na 4+, kumpele z LO zapowiedziały się na jutro z wizytą i jeszcze e-mail z dobrymi wieściami od A. ;) I jak ja mam narzekać?

P.S. Wydrukowałam dziś wnioski na karty aglomeracyjne - rok się z tym nosiłam, więc dla mnie jest to sukces ;)

1 komentarz:

  1. Dobre Kochana to one bedą jak nie wywiną znów jakiegoś numeru! i jak w koncu się określą ! :)

    OdpowiedzUsuń