Każdy student wie, że jak się wybierze na weekend do rodziców to nie ma mowy o tym, żeby usiąść do książek. A ja naiwna myślałam, że to magisterka, że MUSZĘ i nie ma innej opcji. Oj tam, oj. Wyszło na to, że sprytnie sobie obliczyłam, że z promotorką na zajęciach spotkam się dopiero we wtorek, więc mam dodatkowy dzień (co z tego, że to poniedziałek i siedzę na uczelni do wieczora) i dzisiaj nie muszę się tym martwić.
Skoro problem magisterki uległ przedawnieniu, to mogę spokojnie zajadać się świeżo upieczonym przez mamusie chlebkiem. Mogę bawić się z wiecznie mruczącą Kicią i nie czuć wyrzutów sumienia. Haha, brzmi jak bajka, tylko jakoś tak nierealna.
Wzrok Kici mówi "magisterka nie zając, a ty mnie podrap"
Ok, zmykam dalej ściemniać, że coś konstruktywnego robię ;)
PS Jestem w szoku, ile moja mama zrobiła dekoracji na święta. Jak nie macie jeszcze dosyć świąt to możecie sobie TUTAJ pooglądać:)
Mina Kici mówi "zostaw babo ten aparat i drap mnie za uszkiem!" :)
OdpowiedzUsuńPiękne te ozdoby :)
Rzeczywiście, chyba lepiej tą minę odczytałaś, bo mi pogryzła aparat:D
UsuńPatrzcie ją jaka agresywna :P
Usuń