Jeśli masz ochotę pogadać...



Jeśli masz ochotę pogadać... to śmiało pisz na gg 6821926. Może być o pogodzie, może być o kotach, a nawet o polityce. I tylko z pozoru jestem niedostępna ;)

wtorek, 19 marca 2013

Wagary

"Błogosławieni ci, co z lekcji uciekają, albowiem oni świeżym powietrzem oddychają. I jak podstawą drzew są konary, tak podstawą szkoły powinny być wagary." - pamiętacie ten wierszyk z dziecięcych pamiętników? 

To nie tak, że nie chciało mi się zwlec z łóżka, bo o 6.30 byłam już na nogach. Poszłam nawet na przystanek, wsiadłam w jeden autobus, potem w drugi, ale... oba były znacznie opóźnione. Do wyboru miałam: spóźnić się na wykład do mojej promotor (nienawidzi spóźnialskich, nie obyłoby się więc bez komentarza pod moim adresem i zapamiętaniem na całe życie) albo odpuszczenie sobie jednego wykładu, co jest ustawowo dopuszczalne. Długo się nie zastanawiałam. 

Wagary uznaje tylko wtedy, kiedy są bardziej interesujące od zajęć. Nie mogłam więc zmarnować dnia, prawda? Skoro już byłam w autobusie, to pojechałam do Biedronki i kupiłam stolik do laptopa, ta dam!


Dla mnie jest idealny, a P. obiecał mi go stuningować i zrobić uchwyt na kieliszek do wina, czyż on nie jest kochany? A może po prostu ma mnie za alkoholiczkę. 

Zakupy to było za mało, postanowiłam wziąć się za przesadzanie kwiatków. Zbierałam się do tego od zeszłej wiosny, więc podziwiajcie mnie za ten pomysł. Na balkonie było mi za zimno, to całą zabawę przeniosłam do salonu. Niebezpiecznie zrobiło się w momencie, jak kot przewrócił konewkę na rozsypaną ziemię, ale sytuacja jest już opanowana, a kwiatki są już szczęśliwe w swoich nowych doniczkach. 


Posprzątałam całą chałupę, ale to z okazji "powinnam się pouczyć". Listonosz przyniósł mi dzisiaj wygrane czasopismo "Laboratorium" i teraz nie mogę na dupie usiedzieć, bo ja jednak chcę swoje. W głowie mam w sumie dwa projekty, w międzyczasie dostałam jeszcze e-mail o kolejnej edycji Absolwenta i chyba wystartuję. 

Marzec to chyba najlepszy i najbogatszy miesiąc w roku, z tej okazji pokupowaliśmy trochę rzeczy, m. in. materac do sypialni i czekamy niecierpliwie na kurierów i listonosza. 

Jeszcze w temacie zakupów... Oj, jak ja się wczoraj zdenerwowałam. Na siebie najbardziej. Odwlekałam w nieskończoność zamówienie półproduktów do robienia mydeł, aż do wczoraj do późnych godzin wieczornych. Chciałam mieć już tą czynność z głowy,  kliknęłam więc szybko kilka produktów od jednego sprzedającego, przeszłam do PayU, 36 zł za produkty + przesyłka... I tu mnie zmroziło: 57 zł za przesyłkę!!! Szybko spojrzałam na aukcje, no tak, wszystko się zgadzało, bo było że w jednej paczce maksymalnie jedna sztuka. Cholernie na siebie zła, zapłaciłam tą kosmiczną kwotę i kładłam się spać w nieciekawym humorze, ale coś mnie jeszcze tknęło, żeby sprawdzić e-mail. Sprzedający informował, że źle zdefiniował koszty wysyłki, i wskazał bardziej ludzką kwotę, ale jak dla mnie było już po ptokach, bo zapłacone. A dzisiaj dostaje e-mail, żeby podać numer konta, to oddadzą nadwyżkę, po kilku chwilach pieniądze były już na moim koncie. Uczciwi ludzie istnieją!!! ;) 

2 komentarze:

  1. Faktycznie, lepiej sobie odpuścić, jak wysłuchiwać o tym, że się spóźniło i mieć to na swoim koncie :D
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń