Poza tym, że cały weekend jadłam frytki, to w końcu poczułam się sobą na nowo. Znowu jestem wrednym rudzielcem, kolor idealnie taki, jaki chciałam. Tzn. liczę jeszcze na rozjaśnienie słońcem, refleksów mi się zachciało. Niestety aparat nie potrafi tej wspaniałości uchwycić. P. oczywiście się bardzo podobają, ale on z urzędu zobowiązany jest do komplementów. Dlatego pękam z dumy, bo mój łeb został zauważony przez... menela. Tylko oni potrafią tak bezinteresownie komplemencić (naprawdę nie zbierał na piwo!), a blask mojego koloru włosów tak go oślepił, że aż stanął jak wryty, a przynajmniej tak mówił, a ja mu wierze.
To moja myśl na ten tydzień! I nie będę słuchała, ani wdawała się w dyskusję z wiecznymi narzekaczami. Ich podejście do życia, ich sprawa. Ja obiecuję ćwierkać pacyfkami i słoneczkami.
Chłop mój zaproponował, żebym zaplanowała Dzień Kobiet. Na początku się zdenerwowałam, ale... w sumie to niezły pomysł - co wymyślę, to będę miała. Wspólnie spędzony czas jest dla mnie zdecydowanie lepszym prezentem niż kwiatek.
ja poproszę o fotkę oczywiście nawet jeśli starania P. nie dały takiego rezultatu jaki chciałaś osiągnąć.
OdpowiedzUsuńpo dwa frytki mogłabym wciągać podobnie jak Ty...i w sumie z przykrością stwierdzam, że ja wszystko moglabym wciągać... kocham jesc! :/
po trzy to dzien kobiet zaplanuj tak, że w przyszłym roku nie zaproponuje Ci tego :P i kwiatkow tez nie akceptuję w "te" dni. powtarzam się ale zamowienie na ananasa już złożyłam na dzien kobiet ;)
Haha, dokładnie o tym samym pomyślałam: pożałujesz tego chłopie:D Kwiatki to ja lubię, jak rosną na łące, ewentualnie słoneczniki w doniczce ;)
Usuń