Jeśli masz ochotę pogadać...



Jeśli masz ochotę pogadać... to śmiało pisz na gg 6821926. Może być o pogodzie, może być o kotach, a nawet o polityce. I tylko z pozoru jestem niedostępna ;)

środa, 1 maja 2013

Paryż, Wawa & farma

Nie nastawiałam się szczególnie na ten wyjazd, bo dość już miałam rozczarowań, ale... tym razem się udało. Centrum Nauki Kopernik troszkę nam pokrzyżowało plany (jak można być zamkniętym w poniedziałek skoro Lejdis ruszają dupki ze Szczecina?), dla nas jednak nie ma rzeczy niemożliwych ;) Ale po kolei :)

Siódma rano to bardzo wczesna pora, więc można mieć trochę przyćmienie umysłu i niekoniecznie trzeba ogarniać, co oznaczają numerki na bilecie, prawda? Kor wcale nie oznacza korytarza, a my mamy eleganckie miejscówki do siedzenia. Po troszku byłyśmy obiektem żartów konduktorów, okrzyknęli nas szprychami jadącymi do Koła i dowcipkowali sobie na nasz temat, krótko mówiąc pękałyśmy ze śmiechu. 

Z Koła odebrała nas B. mega zajebistym jeppem. Zawiozła genialną dróżką (na której czuło się napęd 4x4) nad Wartę, na kolski zamek i w telegraficznym skrócie opowiedziała o mieście - takich przewodników to ja uwielbiam. B. ma gospodarstwo, a właściwie farmę z krówkami. Wychowałam się na wsi, myślałam że wiem o niej wszystko, ale zwiedzając te wszystkie obórki czułam się jak mieszczuch. Zdecydowanie lubię takie klimaty, mogłyśmy zobaczyć świeżo urodzonego cielaczka, wydoić krowy i napić się cieplutkiego mleka z pianką. Przypomniały mi się wakacje u babci, jakieś 20 lat temu:D Nasze studia mają dużo wspólnego z zootechniką, a przez ten jeden dzień nauczyłam się więcej praktycznych rzeczy niż przez pięć lat na uczelni. Bezcenne doświadczenie. 



Nie obyło się oczywiście bez studenckiej imprezy, po której B. położyła nas w wieeeeelkim łożu z pierzyną. Wyspałam się jak nigdy. Potem na pociąg do Warszawy z człowiekiem, który chciał być rastafarianinem, a jedyne co miał to różową szczotkę do włosów i czapkę. 

Nigdy nie byłam w Warszawie, dlatego po wyjściu z dworca nastąpiło "o kur***" na widok Pałacu Nauki i Kultury. Jedynym celem było zwiedzenie Centrum Kopernika, więc pytałyśmy ludzi jak się tam dostać. To tylko kilka przystanków autobusem, ale NIKT nie był chętny, żeby nam to wytłumaczyć. Poszłyśmy do informacji turystycznej i z mapą w ręku trafiłyśmy. Prawie godzina w kolejce, ale nie żałujemy. Trzy godziny za zwiedzenie tego gmachu to zdecydowanie za mało, ale troszkę zdążyłyśmy się pobawić i nawet wydać własną gazetkę dla kobiet:D  



Potem próbowałyśmy znaleźć jakiś w miarę normalny pub, ale się trochę nachodziłyśmy i w momencie, w którym prawie zwątpiłyśmy w ogródek piwny, tętnił on nam tuż pod nosem. Dobre, warszawskie piwko ;) Skorzystałyśmy też z uroku obecności metra w stolicy i kopsnęłyśmy się na Wilanów, ale było już ciemno i pusto, więc za dużo nie zobaczyłyśmy. Zjedliśmy kolację w McDonalds (cheeseburger, małe frytki i lód to 840 kcal!) i musiałyśmy już wracać na pociąg. 

Nie miałyśmy miejscówek, ale podłoga koło wc była dla nas dość miła. Do momentu jak się impreza nie rozkręciła... Normalnie wzięłybyśmy w niej udział, ale byłyśmy potwornie zmęczone. Kilka godzin próbowałyśmy zasnąć, ale udało się to dopiero w okolicach Wronek, kiedy to fajny starszy Pakistańczyk załatwił nam miejscówkę w pociągu. 

Jak wysiadłam w Szczecinie z pociągu odetchnęłam z ulgą. Kocham to miasto, zdecydowanie czuję się tu "u siebie". Oprócz tego jest niesamowicie piękne i zielone. Potem tylko tramwaj i do domu, wtulić się w P. i zasnąć w normalnym łóżku. Jest koło 20 i dopiero teraz czuję, że wypoczęłam :) 

Jutro jedziemy do mojej siostrzyczki na jej imprezkę urodzinową, a potem może jeszcze do P. mamy na majówkowego grilla. Cieszę się, że ta majówka taka intensywna. 

P.S. Zapomniałam wspomnieć, że mieliśmy też epizod pt. Paryż:D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz