Obroniłam się prawie dwa tygodnie temu, a naprawdę nie miałam jeszcze czasu, żeby się ponudzić. Jak nie weekend u rodziców to siostra u mnie, jak nie piwo z funfelkami to imieniny... "Ciężko jest" :)
W sumie nie wiem, kiedy zaczęłam czytać blogi o samorozwoju, ale nie wcześniej niż dwa lata temu. I muszę przyznać, że ostatnio czuję się w tej tematyce młodszym specjalistą - wiem, wiem, po blogu tego nie widać, ale w moim życiu codziennym jak najbardziej. Staram się wszystko optymalizować, stworzyłam swój własny planner, robię listy i systematycznie skreślam kolejne pozycje. Czasem podejmę jakieś wyzwanie, czasem głębiej zastanowię się nad samą sobą. Coraz częściej łapie się na tym, że czytam posty na blogach rozwojowych... i nie dowiaduje się niczego nowego. Nie umniejszam oczywiście autorom, ale po prostu łechcę swoje ego - wow, nie jestem już laikiem.
Niestety, sprawa ma też drugą stronę medalu. Wszędzie wokół widzę ludzi, którzy działają strasznie nieefektownie, skupiają się na szczegółach, marnują i energię i materię. Próbuję pomóc, jakoś delikatnie wytłumaczyć, że można inaczej, lepiej... ale kim ja jestem, żeby pouczać innych? Ostatnio jakoś nie mogę sobie z tym fantem poradzić. Macie jakieś sposoby?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz