Jeśli masz ochotę pogadać...



Jeśli masz ochotę pogadać... to śmiało pisz na gg 6821926. Może być o pogodzie, może być o kotach, a nawet o polityce. I tylko z pozoru jestem niedostępna ;)

wtorek, 16 lipca 2013

Kocham Szczecin - cz. II

Dzisiaj zwiedzanie zaczęliśmy od Muzeum Komunikacji, które znajduje się w byłej zajezdni tramwajowej. Mój brat czuł się tam jak ryba w wodzie - kręcą go samochody i motocykle, ale my też mieliśmy niezłą frajdę w odsłuchiwaniu "ryku" silników i bieganiu po wnętrzach starych tramwajów. Aktualnie jest tam wystawa modeli samochodzików z prywatnych kolekcji i druga, o Tytusie, Romku i Atomku.



Potem podreptaliśmy do Muzeum Narodowego na Placu Żołnierza... Na początku powiem, że nie jesteśmy ani pasjonatami sztuki, ani też historii. Spoko, niektóre rzeźby były naprawdę ładne, czasem zdarzyły się jakieś kryształki przykuwające oko, ale... to nie to co lubimy. Stop, podobały mi się meble z XVIII w., nie pogardziłabym ogromnymi kuframi i szafami ;)

Potem poszliśmy Aleją Kwiatową (tak, tą bez kwiatów) na Wały Chrobrego, bo o 13.00 wypływaliśmy w rejs po Odrze. Nie potrafię pływać, ale jak płynę statkiem/promem to czuję, że daleko mi do szczura lądowego. W dodatku kręcą mnie widoki stoczni i dawnych portowych budynków, więc siedziałam całą godzinę z wybałuszonymi oczami i pstrykałam fotki:





Po rejsie blisko mieliśmy do kolejnego oddziału Muzeum Narodowego - Muzeum Morskiego. I tu musimy się przyznać - zabiło nasze umysły. Modele statków ok, jakieś karoce ok, ubranka, szable, meble, kielichy ok, ale rzeźby i obrazy nas przytłoczyły. Pomijam fakt, że P. w przypływie natchnienia i próby zinterpretowania obrazu prawie strącił baranki z XVII w. i że wywołaliśmy popłoch (i szukanie okularów) wśród kustoszek pytając, czy to naprawdę jest tak stare, czy ktoś zapomniał myślnika (była data 590570 p.n.e. zamiast 590-570 r. p. n. e.). Jak już zamknęliśmy za sobą drzwi, to odetchnęliśmy z ulgą i zaczęliśmy się zastanawiać, czy to z nami coś nie tak, czy to rzeczywiście było nudne :P

W ramach chamienia się poszliśmy na kebaba do MakKwaka i po czerwoną oranżadę. Pojedliśmy, odpoczęliśmy na ławeczce i daliśmy sobie jeszcze jedną szansę z muzeum. Padło na wystawę "A może morze?" - no cóż, nt. sztuki jesteśmy w stanie powiedzieć tylko, że nam się podoba, albo nie. A filmików artystycznych to w ogóle nie rozumiemy. Nasze zblazowane mózgi miały już dość:D

A tu jeszcze Wały Chrobrego i fontanna:


A jutro kierunek Międzyzdroje! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz