Tytuł to ściema, przecież wiadomo, że nie obchodzimy takich świąt. No ale no. Przychodzę zmęczona z zajęć i wpadam na genialny pomysł zrobienia sobie kawy. Dużej kawy. A musicie wiedzieć, że normalnie pijam Inkę. Litrami, ale Inkę.
Gadu gadu, wspólne leniuchowanie i wysłuchiwanie o bossie z Wiedźmina. Takim z mackami. Mija wieczór - pora iść spać - pierwsza w nocy do czegoś zobowiązuje. I w tym momencie zaczyna się pokawowa głupawka... O drugiej przestajemy się oszukiwać, że "sen kiedyś przyjdzie". P wraca do Wiedźmina, a ja jem bigos. Jesteśmy w raju.
A zapomniałam, jednak mamy dziś święto. Drugie urodziny postaci w Eve. Było ciasto i były burgery - to w końcu facet.
Potwór z Wiedźmina był nawet fajny, ale wg mnie pokonanie go było trochę zbyt sztampowe ;). W sumie fajniej wykombinowali pokonanie ''potwora z mackami'' w Tomb Raider Underworld.
OdpowiedzUsuńA ja kawy w ogóle nie pijam, nawet Inki ;-)
OdpowiedzUsuń