I właśnie w takim stanie mieszkania dowiedziałam się, że odwiedzi nas P. wujek, którego w życiu na oczy nie widziałam, ale legend to się o nim nasłuchałam. Na początku pełen luzik, bo miał być dopiero o 17, ale koło 10 okazało się, że jest już na miejscu. Syf w domu, zero jedzenia, P. w pracy. Mało tego, miałam go jeszcze poinformować jak dojechać... ja, która sama się gubię na własnym osiedlu. Całe szczęście, że po drodze robił jeszcze jakieś zakupy, to zdążyłam w pół godzinki ogarnąć chałupę (nawet kwiatki w wc przykleić:D), trochę siebie i obrać ziemniaki na obiad. Uff... jestem genialna!
P. urwał się z pracy, wpadła też P. mama z obiadem i w sumie zdążyli jeszcze przed gościem - byłam uratowana ;)
Mieszkanie wieczorem wiele się nie różniło od stanu o poranku, ale w trakcie dnia było czyste (a to najważniejsze!)
Mieszkanie wieczorem wiele się nie różniło od stanu o poranku, ale w trakcie dnia było czyste (a to najważniejsze!)
Jestem w szoku. Tyle piszesz o tym, że jesteś kurą domową i Twoją pracą jest prowadzenie domu, więc jakim cudem masz taki syf? Co Ty robisz cały dzień?
OdpowiedzUsuńOlka
Jak to co? Pięknie wyglądam:D
Usuń