Zakręcił zawór, wpadliśmy do kuchni, a tam można już było statki puszczać. Może nie po podłodze, ale w koszach na śmieci to nawet łódź podwodna dałaby radę. Okazało się, że pękła rurka pod zlewem. Nie chcę nawet myśleć o tym, co by było gdybyśmy wyjechali do rodzinki... Woda radośnie sikała sobie we wszystkie strony i możliwe, że podczas trzydniowej nieobecności udałoby się nam zalać sąsiadów z góry. Tak, z góry.
Mieliśmy cholerne szczęście w nieszczęściu, że oboje byliśmy w domu. I tak jakoś ta sytuacja wprawiła nas w doskonałe humory ;) Okazało się też, że bateria w kuchni do wymiany, więc jutro idziemy na spacer do Castoramy i ciąg dalszy zabawy w hydraulika.
Doszłam też do mega ważnych wniosków:
- ZAWSZE zakręcać zawór wody przed wyjazdem, nawet jednodniowym
- dobrze mieć w domu ściągaczkę do wody
- wynoszenie śmieci o 5 nad ranem 1 listopada jest... dziwne. Wynoszenie pływających śmieci jeszcze bardziej. A wynoszenie pływających śmieci o piątej nad ranem we włosach w oleju... oceńcie sami:D
- jak nie dasz dzieciakom cukierka w halołina, to psikus sam cię znajdzie.
Amen.
ha ha ha ha:) ale się uśmiałam :) mi też zawsze przypomina się o wyniesieniu śmieci w taki dzień w który nie jest to wskazane :) i wszyscy sąsiedzi dziwnie się na mnie patrzą :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń