Temat przewodni na dziś: ULUBIONY GADŻET...
Jak wiadomo takowych mam mnóstwo, większość to akcesoria kuchenne ;) Ale takim naj naj naj jest zdecydowanie szczotka do włosów. Zanim ją kupiłam myślałam, że musiałabym na głowę upaść, żeby za kawałek plastiku zapłacić 60 zł. Okazało się, że te sześćdziesiąt złotówek zamieniło przykry obowiązek w przyjemność. Kto się jeszcze nad nią zastanawia niech śmiało kupuje! :)
Pozdrawiam,
Emilka
Ja właśnie się dziwię, że za "zwykłą" szczotkę dać tyle kasy. Na szczęście nie mam problemu z rozczesywaniem włosów:)
OdpowiedzUsuńW takim razie Ci zazdroszczę:) Ja nawet po nałożeniu odżywki wyrywałam sobie sporo włosów przy normalnym szczotkowaniu - z TT nie mam tego problemu:) Na szczęście są już jej tańsze odpowiedniki:)
UsuńJa też generalnie nie miałam problemu, ale jednak TT zmienia wiele. Nie tylko rozczesywanie ;P
OdpowiedzUsuńTT to niemal styl życia ;) Włosów na pewno:D
UsuńWłaśnie zastanawiam się nad jej zakupem :D
OdpowiedzUsuńMoże i ja wreszcie kupię... :)
OdpowiedzUsuń