Ostatnio chodzę jak w zegarku, robię mnóstwo różnych rzeczy i chyba całkowicie pożegnałam się z lenistwem. Naprawdę mam wrażenie, że nie marnuję żadnej chwili: w autobusie zawsze coś czytam, jak idę (a chodzę duuużo) to słucham ulubionej muzyki, gdziekolwiek jestem, to staram się wyłapywać angielskie słówka. Ogarniam na spokojnie plany tygodnia, jadłospisy i zakupy.
Problem tylko w tym, że pomimo tego wszystkiego pewne sprawy nie ruszają z miejsca. Zacznijmy od magisterki - zostały naprawdę niewielkie poprawki, a ja się z nimi babrze jakby to całe rozdziały były. Najgorsze jest to, że wiem, że ta babranina jest konieczna, a zajmuje niestety dużo czasu. Wniosek: siedzę na magisterką godzinami, a efektem tego jest wpisanie kilka słów.
Druga sprawa: relacje z P. Większość kobiet pewnie popukałaby się w czoło, o co mi chodzi, że tworzę wspaniały związek, ale ja czuję, że pomiędzy Nami może być jeszcze lepiej. Spędzamy ostatnio ze sobą sporo czasu, chodzimy na rolki, oglądamy razem "Z archiwum X" i "The Simpsons", robimy sobie nawzajem niespodzianki, wczoraj byliśmy w kinie (Iron Man 3 wymiata!), dzielimy obowiązkami. I naprawdę, ostatnie co można o Nas powiedzieć, to to, że wkradła się jakaś rutyna. Każdy dzień jest inny, urozmaicany moimi akcjami "miss mokrego podkoszulka" (ostatnio trafiam na KAŻDĄ ulewę, bez parasola i bez kaptura, chmury to chyba za mną po prostu chodzą), albo P. idzie do pracy w dwóch różnych butach. Nie można powiedzieć, że się nudzimy:D Ale.. no właśnie, ja chyba po prostu marudzę.
A tu część niespodzianki, jaka na mnie czekała po weekendzie:
I to właśnie chyba mój problem, miotam się pomiędzy kobietą a małą dziewczynką. A! Nowy Playboy jest boski, pachnie przepięknie ;)
Oj kobieto, nie marudź:P
OdpowiedzUsuńWiadomo, że w związku ZAWSZE może być lepiej, chociaż z twojego opisu wynika, że masz naprawdę fajnego mężczyznę z którym tworzysz naprawdę fajny związek:).
I tak trzymać!
Ps. a ja od 1,5 tygodnia szaleję ze szczęścia bo mój własny osobisty narzeczony jednak należy go grupy mężczyzn mających wszystkie klepki na właściwym miejscu i nie szerzy hasełek typu :miejsce kobiety to kuchnia albo inne, które zdarza mi się słyszeć od 20 latków czy nawet 30 latków w tramwajach...:)
Pozdrawiam cieplutko!
Lasub
Zrobiłam przegląd znajomych i chyba żaden z moich kolegów kobiety do garów zapędzać nie chce :D Za to ja zawsze powtarzam, że za średnią krajową mogę być kurą domową, oczywiście tylko 8h dziennie:D
UsuńZawsze każdy chciałby, aby było lepiej, ale czasami warto spojrzeć na wszystko z boku i docenić to co się ma. Wiem paradoks wyszedł też z mojej wypowiedzi - odpowiedź napisała osoba, która wiecznie narzeka :D
OdpowiedzUsuńDoceniam na każdym kroku i chyba nikt jeszcze nie słyszał moich narzekań na P. poważniejszych niż "bo on gra w grę":)
Usuń