Lubię takie klimaty, po prostu. Nie znam się na tym kompletnie, nie jestem pasjonatką, ale po prostu coś mnie do takich imprez ciągnie. A jak do tego dochodzą bunkry, dziwne obiekty itp., to ja już jestem "ugotowana". Jak tylko usłyszeliśmy luźną propozycje od rodzinki P., to długo się nie zastanawialiśmy - jedziemy! :)
Okazało się, że mamy do czynienia z prawdziwym pasjonatą, którego opowieści mogłabym słuchać i słuchać. Byłam pod wrażeniem wiedzy i zaangażowania, ba! dalej jestem. W połączeniu z pysznym jedzonkiem cioci P., opowieściami o kotach i jeszcze pyszniejszym ciastem - najlepsza lekcja historii :)
Tak patrząc na tych zapaleńców rozmawiających o wysokości podwozia, rodzajach kamuflażu, najlepszych farbach, wdychając spaliny tych wszystkich "transporterów opancerzonych" i słuchając ciekawostek pomyslałam: kurczę, zazdroszczę tym ludziom takiej pasji! Ale już za chwilę: hello, jesteś tutaj, interesuje cię to. A jak przyjedziesz następnym razem, to bez problemu rozpoznasz amfibię ;)
Później okazało się, że rzeczywiście troszkę wiedzy mam (no tak z 1/1000000 tego, co nasz przepowodnik;). Zwiedzanie Szczecina jednak zaprocentowało. Teraz pora bardziej wgłębić się w ten temat :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz